"Detektyw"
Ciekawy przypadek, bo to serial, którego upadek nie następował stopniowo, jak w pozostałych tytułach z tej listy, ale miał miejsce od razu. Jest to oczywiście efekt formatu "Detektywa", którego dwa sezony składają się na serialową antologię, ale i tak trudno przejść obok tego faktu obojętnie. Pierwsza odsłona serialu była przecież czymś absolutnie wyjątkowym, a historia łącząca w sobie pełnokrwisty kryminał z filozoficznym zacięciem to ciągle jedna z najlepszych telewizyjnych produkcji ostatnich lat.
Tym bardziej przykrą niespodzianką było to, co stało się z nią w drugim sezonie. Nowa historia okazała się nie mieć choćby połowy uroku poprzednika, scenariusz tonął w bzdurach i banałach, a to, co wyróżniało pierwszego "Detektywa" na tle konkurencji, tutaj okazało się jego przekleństwem. Twórca, Nic Pizzolatto, wpadł w pułapkę, którą sam na siebie zastawił, pisząc cały scenariusz samemu i wierząc, że uda mu się powtórzyć sukces sprzed roku.
Nie udało się i nie pomogła w tym ani bardzo dobra obsada, ani świetny klimat, ani popularność poprzednika. "Detektyw" z telewizyjnego fenomenu przeistoczył się w serial, jakich wiele, obok którego pewnie przeszlibyśmy całkiem obojętnie, gdyby nie oczekiwania, jakie wobec niego mieliśmy. Upadek był tak spektakularny i bolesny, że ani serial, ani jego twórca do tej pory się z niego nie wygrzebali. Mimo wszystko mam nadzieję, że Pizzolatto nie powiedział jeszcze ostatniego słowa – jedna wpadka nie powinna go całkiem przekreślać, bo telewizja zdecydowanie potrzebuje takich ludzi jak on. Może tylko tym razem warto byłoby się otoczyć grupą scenarzystów? [Mateusz Piesowicz]