Za nami świetny rok w serialach. Podsumowania zaczynamy od listy najlepszych występów: od duetu z "Normalnych ludzi", przez "Gambit królowej" i "To wiem na pewno", aż po "Wielką".
Daisy Edgar-Jones i Paul Mescal – Normalni ludzie
"Normalni ludzie" to świetna książka i jeszcze lepszy serial, co jest zasługą dwójki idealnie dobranych wykonawców, którzy dosłownie rozpalali ekran, zamieniając najprostsze sceny i najzwyklejsze emocje w hipnotyzujący, pełen magii spektakl.
A niby to taka prosta historia: dwójka nastolatków z małego miasteczka w Irlandii, Marianne (Daisy Edgar-Jones) i Connell (Paul Mescal), poznaje się w szkole i zaczyna między nimi iskrzyć. Problem w tym, że ona jest szkolnym wyrzutkiem, a on jednym z najpopularniejszych chłopaków i zależy mu na reputacji. Romans rozwija się w ukryciu, co nie może prowadzić do niczego dobrego. Potem para spotyka się ponownie na studiach i kilka razy rozstaje się i wraca do siebie, zawsze mnożąc przeszkody na drodze do szczęścia. A my nie możemy oderwać się od ekranu.
Wielką siłą "Normalnych ludzi" jest wrażliwość, emocje i zniuansowane portrety psychologiczne postaci. Ona jest neurotyczną, problematyczną indywidualistką, on skrytym chłopakiem, który ukrywa swoje prawdziwe ja i ma skłonności do depresji. Patrzenie, jak dorastają, uczą się siebie i popełniają całą masę młodzieńczych błędów, nie będąc w stanie się odnaleźć – i odnaleźć siebie nawzajem – niejednokrotnie łamie serce. Daisy Edgar-Jones i Paul Mescal perfekcyjnie grają wszelkie niuanse, wzloty i upadki swoich bohaterów, drobiazgi, które czynią różnicę.
A najlepsi są razem. Niezależnie od tego, czy Connell i Marianne prowadzą zwykłą rozmowę, czy przechodzą jedno ze swoich licznych nieporozumień, czy są ze sobą w łóżku, chemia między nimi jest niemalże namacalna. Nic dziwnego, że Wielka Brytania oszalała na punkcie tej pary, bo piękniejszego – w każdym możliwym sensie – duetu nie było w tym roku na małym ekranie. [Marta Wawrzyn]