Sean Bean wraca pamięcią do śmierci swojego bohatera w "Grze o tron". Co chodziło po głowie aktorowi, gdy Ned Stark tracił swoją pod koniec 1. sezonu serialu?
W premierowym sezonie "Gry o tron" trup jeszcze nie padał gęsto. Wprost przeciwnie, pierwsza naprawdę znacząca śmierć była dla widzów – którzy nie mieli do czynienia z książkami Georga'a R.R. Martina – niemałym zaskoczeniem. Mowa oczywiście o straceniu Neda Starka w odcinku "Baelor".
Gra o tron: Sean Bean o śmierci Neda Starka
Sean Bean, odtwórca roli ówczesnego przywódcy Północy, paradoksalnie pamięta, co miał w głowie, gdy jego bohater tracił swoją.
– To był horror i niedowierzanie – że Joffrey zmienił zdanie [ws. wygnania Neda] – a potem rezygnacja i świadomość, że widział swoją córkę Aryę po raz ostatni. Próbowałem myśleć o wszystkich tych czterech rzeczach, a nie tylko: "O Boże, odrąbią mi głowę" – powiedział aktor w rozmowie z Entertainment Weekly.
Choć w tym opisie nie ma miejsca na żarty, wiemy, że dochodziło do nich na planie. Zresztą aktor kiedyś już mówił, ile było śmiechu z uciętą głową Neda.
– Sfilmowanie tego zajęło cały dzień, więc musisz po prostu skupić się na fakcie, że zaraz spotkasz śmierć i nie ma od tego odwrotu. Było mi wtedy gorąco, co prawdopodobnie pomogło. A reakcja wszystkich była fantastyczna – Cersei i dzieciaków. To było bardzo wzruszające, z dużą ilością patosu w tej scenie. Potem poszedłem na ścięcie i skończyłem na ten dzień – powiedział.
Tuż przed tym, jak ostrze dotknęło jego karku, Ned wypowiedział słowa, których treści tak naprawdę nie znamy do dzisiaj. Z książki "Ogień nie zabije smoka" Jamesa Hibberda dowiadujemy się tylko, że wcześniej aktor próbował dowiedzieć się, jaka modlitwa byłaby w tym przypadku najodpowiedniejsza i na tej podstawie wyszeptał tajemniczą kwestię.