Za nami mocny miesiąc w serialach, w którym nie zabrakło niespodzianek ("Archiwum 81"), świetnych powrotów ("Euforia") i ciekawych niszówek ("Ktoś, gdzieś"). Oto najlepsze seriale stycznia.
Styczeń w serialach przyniósł kilka zaskoczeń, z których największe to "Archiwum 81", klimatyczny horror, przed premierą w ogóle nie promowany przez Netfliksa. Doceniamy też "Euforię", "Ozark" i kilka znacznie mniej głośnych tytułów.
10. Servant (nowość na liście)
Choć dopiero w 3. sezonie udało się "Servant" trafić do naszego miesięcznego zestawienia, to jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z tym serialem, jak najbardziej możemy go wam polecić. Produkcja Apple TV+, która miesza thriller z klimatycznym horrorem, od początku prezentuje się znakomicie pod względem realizacyjnym i aktorskim, potrafiąc jednocześnie wciągnąć, zaskoczyć i przestraszyć w bardzo klasycznym stylu. Otwarcie 3. sezonu nie przerywa tego trendu, zaczynając nowy rozdział w życiu Leanne i Turnerów bez pośpiechu, za to starannie budując napięcie za sprawą paranoicznego strachu dziewczyny i jednego dziwnego zdarzenie za drugim. Czy jest się czego bać? Podejrzewamy, że tak. [MP]
9. Pozłacany wiek (nowość na liście)
"Pozłacany wiek" Juliana Fellowesa nie jest serialem idealnym – za dużo tu kopiowania "Downton Abbey", w tym także recyklingu całych wątków – ale jednak robi wrażenie swoim rozmachem. Opowieść o Nowym Jorku z czasów szybkiego rozwoju pod koniec XIX wieku zachwyca realizacją – setkami kostiumów, przepychem pałaców – ale też błyskotliwymi dialogami i kreacjami aktorskimi, na czele z Carrie Coon i Christine Baranski w roli dwóch bogatych kobiet, stojących po przeciwnych stronach barykady. Walka o miejsce w socjecie pomiędzy tymi, którzy reprezentują "stare pieniądze" i "nowe pieniądze", może wydawać się tematem trywialnym, i trochę tak jest. Serial HBO jest i klasycznym dramatem kostiumowym, i XIX-wieczną "Plotkarą", ale nie przeszkadza to dobrze się na nim bawić. [MW]
8. The Afterparty (nowość na liście)
Ocena serialu Christophera Millera będzie zależała od tego, na ile w kolejnych odcinkach uda się kontynuować parodie różnych filmowych gatunków, skomplikować liczne postaci zaludniające "The Afterparty", nie stracić z oczu kryminalnej zagadki i sensownie odpowiedzieć na pytanie, kto na imprezie po zjeździe absolwentów zabił irytującego celebrytę. Po trzech odcinkach produkcja Apple TV+ wypada jednak na tyle obiecująco, że zasługuje na miejsce w rankingu. Komedia romantyczna z pilota, głównie dzięki urokowi Sama Richardsona, zachęca do kibicowania potencjalnej parze, fani "Szybkich i wściekłych" powinni docenić 2. odcinek, a musicalowy popis Bena Schwartza w 3. odcinku sprawia, że śpiewane przez niego piosenki widz chętnie puszcza i nuci jeszcze długo. [KC]