Top 10 najlepszych seriali czerwca. "The Bear", "Dym", "Pamiętniki Mordbota", "Aniela" i inne hity miesiąca
Redakcja
6 lipca 2025, 11:01
Które seriale z czerwca warto nadrobić? W naszym top 10 najlepszych seriali są takie tytuły, jak "The Bear", "Dym", "Aniela", "Pamiętniki Mordbota" czy "Daryl Dixon".
Które seriale z czerwca warto nadrobić? W naszym top 10 najlepszych seriali są takie tytuły, jak "The Bear", "Dym", "Aniela", "Pamiętniki Mordbota" czy "Daryl Dixon".
10. The Walking Dead: Daryl Dixon
Pod koniec miesiąca w Polsce pojawił się drugi z emitowanych z dużym opóźnieniem spin-offów słynnej telewizyjnej serii o zombie i można powiedzieć, że "The Walking Dead: Daryl Dixon" to prawdziwy duchowy spadkobierca oryginału. Choć geograficznie odległy, pod wieloma innymi względami serial z Normanem Reedusem trzyma się znanej formuły, każąc przemierzać bohaterowi zdewastowany świat – po prostu tym razem po drugiej stronie oceanu. Z nowości, oprócz Francji, gdzie Daryl trafił w tajemniczych okolicznościach, mamy bojową zakonnicę Isabelle (Clémence Poésy) i pewnego ważnego chłopca, uwypuklone motywy religijne oraz kilka innych dodatków. Wszystko razem nie przynosi rewolucji w uniwersum, ale jest sprawnie opowiedzianą historią, która spodoba się wielbicielom postapokaliptycznego kina drogi. [MP]
9. Ginny & Georgia (nowość na liście)
"Ginny & Georgia" po raz pierwszy trafiają na naszą listę – nie tylko dlatego, że w czerwcu było mniej hitów niż poprzednio. 3. sezon okazał się najmroczniejszy i jednocześnie najbardziej udany z całości, zabierając widzów na prawdziwy rollercoaster z Georgią (Brianne Howey) i jej dziećmi. Podczas gdy proces matki o zabójstwo zmierzał w coraz mniej pożądanym kierunku, Ginny (Antonia Gentry) i Austin (Diesel La Torraca) przejęli sprawy we własne ręce, fundując sobie zapewne kolejną traumę w serialu, który traumami stoi. W 3. sezonie komediodramat Netfliksa wciągał jak nigdy dotąd, a do tego wreszcie pokazał, że wszystko, co oglądaliśmy, było tu po coś i że nie ma akcji bez konsekwencji. Warto docenić ten niepozorny serial, któremu długo towarzyszyła łatka "Gilmore Girls" z zabójczym twistem. [MW]
8. Aniela (nowość na liście)
Nowy serial Pawła Demirskiego zapowiadał się na polaryzujący – i taki się okazał. U nas też zdania podzielone, a tego podzielenia wystarczyło na miejsce 8. Z zalet na pewno wymienić trzeba Małgorzatę Kożuchowską, zrywającą z wizerunkiem Hanki od kartonów i matki Polki od Boskich, oraz fakt, że technicznie jest rewelacyjnie, a satyryczne ostrze w początkowych odcinkach działa. Sporne okazuje się jednak to, na ile przerysowanie i umowność sprawdzają się tu w mówieniu o klasowości, na dodatek w którymś momencie sama produkcja zdominowana została przez dyskusję nad – uprawnionymi czy bezczelnymi? – inspiracjami wziętymi z życia. Trudno też udawać, że "Aniela" to serial równy, bo druga połowa fabularnie i stylistycznie popada w chaos. W efekcie część z nas poleca, część niekoniecznie, a Netflix tak czy inaczej ma hit. [KC]
7. Mistrz kija
Czy Owen Wilson z kijem golfowym to nasz nowy "Ted Lasso"? Nie do końca, bo mimo licznych podobieństw (albo właśnie z ich powodu) "Mistrz kija" jest serialem z niższej półki, któremu nie da się jednak odmówić zalet. Na czele z parą golfistów – upadłym mistrzem (Wilson) i jego młodym podopiecznym (Peter Dager) – których poza wrodzonym talentem łączą skrywane przed światem sekrety. Czekając, aż opadną zasłony z luzu i z buntu, a my odkryjemy prawdziwe oblicza bohaterów, wyruszamy z nimi w podróż na szczyt, która prowadzi przez sporo schematów, ale też zaskakująco dużo autentycznego uroku. A że jest przy tym ciepło i sympatycznie, w obsadzie nie brakuje chemii i widać włożone w serial serce, to można mu wybaczyć pewne oczywistości i dobrze się z nim bawić. [MP]
6. Pozłacany wiek (powrót na listę)
"Pozłacany wiek" na naszej liście tym razem oznacza, że czas zacząć sezon na typowo letnie produkcje. W 3. sezonie serial Juliana Fellowesa najlepiej zdefiniować właśnie w ten sposób, przechodząc do porządku dziennego nad tym, że nie jest i nie chce być trochę bardziej rewolucyjny. Pierwsze odcinki przeniosły nas o parę miesięcy do przodu, wysuwając na pierwszy plan m.in. słodki romans Larry'ego (Harry Richardson) i Marian (Louisa Jacobson) oraz historię Gladys (Taissa Farmiga), którą jej matka, Bertha Russell (Carrie Coon), uczyniła swoim następnym narzędziem w walce o społeczne wpływy. Do tego mamy trochę komedii, szczyptę skandalu, odrobinę feminizmu i potencjalny American dream z zegarem. Na większe emocje jeszcze czekamy, ale jako niezobowiązujący serial na lato "Pozłacany wiek" polecamy już teraz. [MW]
5. "Łowczynie" (powrót na listę)
"Łowczynie" tym razem oczko wyżej niż "Pozłacany wiek" i słusznie, bo to serial osadzony w tej samej epoce, a jednak znacznie mniej standardowy, bardziej świadomy i co chwila oddający się szaleństwom fabularnym. A do tego na wskroś feministyczny i nie wahający się tego wykrzyczeć. Akcja 2. sezonu dzieje się bezpośrednio po wydarzeniach z finału jedynki, mamy więc dramatyczne konsekwencje ślubu Nan (Kristine Frøseth) z księciem, Theo (Guy Remmers), jak również skutki ucieczki Jinny (Imogen Waterhouse) u boku Guya (Matthew Broome) przed przemocowym mężem. Już widać, że decyzja Nan jedyne, co przyniosła, to więcej chaosu, i bynajmniej nie zbliżamy się do happy endu. XIX wiek to piekło kobiet i o ile "Pozłacany wiek" czasem to delikatnie sugeruje, "Łowczynie" mówią to wprost, bardzo mocno, obrazowo i między oczy. Pozostając przy tym seansem bardzo pasującym do letniej pogody. [MW]
4. Dym (nowość na liście)
Jeżeli komuś "Dym" Dennisa Lehane'a wyda się na początku czystą powtórką znanych schematów, warto mimo wszystko obejrzeć do końca drugi z czerwcowych odcinków. Zwrot akcji sprawia bowiem, że wbrew pozorom ten kryminał o śledczym ds. podpaleń (Taron Egerton) i detektywce (Jurnee Smollett), szukających dwóch sprawców serii pożarów, ma szansę stać się znacznie mniej przewidywalną zabawą gatunkiem. Ale nawet bez takich zaskoczeń "Dym" zapowiada się na klimatyczną, błyskotliwie napisaną i bardzo dobrze zagraną opowieść, która może nie przejdzie do historii seriali jak Detektyw", ale ma szansę zapewnić parę tygodni napięcia, psychologicznych gier i sprawnego technicznego warsztatu – czyli podobnie jak kręcony przez tę ekipę "Czarny ptak" sprzed trzech lat. Na letnie miesiące to wystarczający atut. [KC]
3. Duster
W drugiej połowie sezonu "Duster" na dobre dodał gazu, tylko czasami zatrzymując się dla nabrania oddechu. W tym serialu nawet takie chwile mogą się jednak okazać czystym złotem, więc przerwę na drinka podczas walki na śmierć i życie Jima (Josh Holloway) z niejakim Enrique 'Kosą' zapamiętamy na długo. Podobnie jak samochód Howarda Hughesa, pełną fajerwerków ucieczkę sprzed ołtarza, emocjonujące spotkanie z karykaturalnymi Rosjanami, czy kryjącą się za tym wszystkim kosmiczną intrygę sięgającą samego Richarda Nixona. Bez sensu? Oczywiście i w tym też tkwi część serialowego uroku, który nie opiera się tylko na Hollowayu i zamiłowaniu do lat 70., choć bez tych elementów "Duster" z pewnością daleko by nie zajechał. My mamy z tej przejażdżki wielką frajdę i wam też polecamy się w nią wybrać. [MP]
2. Pamiętniki Mordbota (awans z 7. miejsca)
Pewnie mimo wysokiego miejsca dość daleko nam do nazywania tego serialu arcydziełem na miarę licznych podiów. Skoro jednak czerwiec, z wyjątkiem, o którym za chwilę, nie był bogaty w zachwyty, "Pamiętniki Mordbota" zaliczyły spektakularny awans. Bo chociaż nie arcydzielna, to jest adaptacja książek Marthy Wells konsekwentnie zabawna, podawana w przystępnych dawkach, oparta na celnych kontrastach między ludźmi z ich nieracjonalnymi decyzjami, czasem zwyczajnie głupimi, czasem zadziwiająco szlachetnymi, a diagnozami snutymi przez robota (Alexander Skarsgård). Czerwcowe bliskie spotkania uroczo-irytującej gromadki ze śmiercią, kolejne zdrady i sojusze, nowe sceny z oglądanych przez Mordbota seriali trzymały poziom, zapewniając porządną letnią rozrywkę. [KC]
1. The Bear
Po innej od poprzednich, w pewnym stopniu eksperymentalnej 3. serii "The Bear" sięgnął w 4. sezonie po znane menu i dobrze na tym wyszedł. Bo choć nowe odcinki nie przyniosły takiej emocjonalnej karuzeli, jak zdarzało się w przeszłości, godziny upływające pod dyktando bezlitośnie odmierzającego czas do końca restauracji zegara spędziliśmy z przyjemnością, jaką daje dziś niewiele innych produkcji. Historia Carmy'ego (Jeremy Allen White) i jego bliskich ma w sobie jednak coś wyjątkowego, potrafiąc zanurzyć widza w licznych troskach, okazjonalnych radościach i tysiącu wątpliwości bohaterów we wręcz namacalny sposób. Bywa przy tym cudownie ciepła, niekiedy intensywna, a chwilami katartycznie szczera, za to zawsze pozostaje w stu procentach autentyczna. Bardzo się cieszymy, że to jeszcze nie koniec. [MP]