Ta scena była szokująca nawet jak na "Grę o tron". A aktorka wyznaje po latach: "Jestem z niej dumna"
Jacek Werner
26 sierpnia 2025, 16:44
"Gra o tron" nigdy nie stroniła od przemocy, ale jedna ze scen serialu fantasy doczekała się przed laty szczególnie mocnej krytyki. W wywiadzie o kontrowersji związanej z 5. sezonem hitu HBO opowiedziała sama gwiazda.
"Gra o tron" nigdy nie stroniła od przemocy, ale jedna ze scen serialu fantasy doczekała się przed laty szczególnie mocnej krytyki. W wywiadzie o kontrowersji związanej z 5. sezonem hitu HBO opowiedziała sama gwiazda.
Dziesięć lat temu scena, którą przedstawili twórcy serialu "Gra o tron", wywołała niesłychane oburzenie. Teraz omawia ją sama aktorka, Sophie Turner, która mówi, że nadal jest z niej dumna.
Gra o tron – Sophie Turner o scenie gwałtu Sansy Stark
Mowa oczywiście o kontrowersyjnie scenie gwałtu, która znalazła się w 6. odcinku 5. sezonu "Gry o tron". Widzimy w nim, jak Sansa Stark, zagrana przez Turner, zostaje zmuszona do stosunku seksualnego przez Ramseya Boltona (Iwan Rheon), jej nowego męża. Wkrótce po emisji odcinka w 2015 roku straszliwa chwila doczekała się ostrej krytyki ze strony fanów – zwłaszcza że jej odpowiednika nie odnajdziemy w książkowym pierwowzorze – obiegła nagłówki, a nawet świat amerykańskiej polityki.
Echa sceny omówiła teraz sama Turner. W rozmowie z magazynem "Flaunt" aktorka przyznaje, że nie tylko nie żałuje wzięcia udziału w scenie, ale i twierdzi, że decydując się na nią, twórcy oddali sprawiedliwość kobietom, które przez wieki znajdowały się w podobnym położeniu.
— Naprawdę czułam – i nadal czuję – że "Gra o tron" rzuciła światło na rzeczy, na które wielu ludzi mówiło: o boże, nie można pokazywać takich rzeczy. Rozumiem, że to może być triggerujące. Całkowicie rozumiem ten punkt widzenia. Ale mam poczucie, że w znacznym stopniu oddaliśmy sprawiedliwość kobietom i walce, którą musiały toczyć przez setki tysięcy lat – z patriarchatem, z byciem traktowanym jak przedmioty i ciągłym doświadczaniem napaści seksualnych. Nie znam chyba ani jednej kobiety, która nie doświadczyła czegoś takiego w jakiejś formie.
Turner dodała, że po dziś dzień jej męscy rozmówcy nie dowierzają w sytuacje, z którymi – jak opisuje aktorka – mierzą się kobiety.
— To dlatego, że nie rozmawiamy o tym wystarczająco dużo – unikamy tego tematu. Myślę, że gdyby "Gra o tron" wychodziła dziś, to na pewno dodano by do niej ostrzeżenia o triggerach. Ale jestem naprawdę dumna, że byłam częścią "Gry o tron", w której nie unikano pokazywania okrucieństw, które spotykały kobiety. Jestem dumna, że mogłam być częścią tej dyskusji.
Swoją drogą, jeszcze pięć lat temu do okrutnej sceny z Sansą odniósł się też aktor grający napastnika, czyli Ramseya. W wywiadzie dla IndieWire opisał tamte prace zdjęciowe jako najgorsze chwile w swojej aktorskiej karierze.
— To było okropne. Nikt nie chciał tam być. Nikt nie chciał tego robić, ale jeśli opowiadasz jakąś historię, to musisz opowiedzieć ją szczerze – mówił Iwan Rheon.
Choć Sophie Turner zakończyła swój udział w historii "Gry o tron", brutalny świat z książek Martina rozwija się nadal – przede wszystkim w formie prequela. A skoro o nim mowa, sprawdźcie, co takiego zirytowało niedawno fanów – chodzi o tę scenę z 3. sezonu "Rodu smoka".