"The Walking Dead: Daryl Dixon" przekracza kolejne granice w 3. sezonie – recenzja 1. odcinka
Mateusz Piesowicz
8 września 2025, 21:36
Daryl Dixon kontynuuje swoją podróż po postapokaliptycznej Europie. Dokąd tym razem wywiało naszego bohatera i jak prezentuje się premierowy odcinek nowego sezonu? Spoilery!
Daryl Dixon kontynuuje swoją podróż po postapokaliptycznej Europie. Dokąd tym razem wywiało naszego bohatera i jak prezentuje się premierowy odcinek nowego sezonu? Spoilery!
Po pierwszych dwóch sezonach serialu "The Walking Dead: Daryl Dixon", które spędziliśmy wraz z tytułowym bohaterem we Francji, przyszła pora na zmianę scenerii. Jak z pewnością wiecie z zapowiedzi 3. serii, akcja przenosi się w niej do Hiszpanii, ale… nie tak od razu. Na otwarcie nowej odsłony czekał nas bowiem krótki przystanek na Wyspach, który okazał się jedną z lepszych rzeczy, jakie ta produkcja miała do tej pory do zaoferowania.
The Walking Dead: Daryl Dixon z wizytą w Londynie
W premierowym odcinku 3. sezonu (który na CANAL+ możemy oglądać już bez opóźnień względem Amerykanów), twórcy musieli przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie: jak trafić na Półwysep Iberyjski, zmierzając na Wyspy Brytyjskie? Brzmi bezsensownie, a jednak jest w pełni uzasadnione, bo gdy ostatnio widzieliśmy Daryla (Norman Reedus) i Carol (Melissa McBride), nasza ulubiona para ocalałych przemierzała Eurotunel, kierując się do Wielkiej Brytanii. Kiepskim z geografii wyjaśniam – Hiszpania jest w przeciwną stronę. Co się zatem stało?
Tego właśnie dowiadujemy się z 1. odcinka, którego dużą część nasi bohaterowie spędzają na spustoszonych przez umarłych Wyspach, a konkretnie w Londynie. Kiedyś pełna mieszkańców europejska stolica jest dziś niemal kompletnie opustoszała. Jedyny wyjątek stanowi niejaki Julian Chamberlain (bez związku z Nevillem), sam siebie tytułujący "ostatnim Anglikiem w Anglii", w co akurat trudno uwierzyć. Ale że wciela się w niego Stephen Merchant ("Wyjęci spod prawa"), to łatwiej przychodzi przełknięcie nawet największej scenariuszowej bzdury.
The Walking Dead: Daryl Dixon ma nietypowego gościa
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że wizyta znanego głównie z komediowych ról brytyjskiego aktora w świecie "The Walking Dead" to jedna z najdziwniejszych, ale też najlepszych rzeczy, jakie przydarzyły się temu uniwersum od bardzo dawna. Kompletnie tu niepasujący Merchant sprawdza się idealnie jako element przełamujący monotonię, a choć jego bohater ma dla fabuły wyłącznie użytkowe znaczenie, każda minuta z nim spędzona wnosi do historii powiew świeżości.
Począwszy od nazywania szwendaczy "kalmarami" (ang. squid, rozumiem trudność w przekładzie, ale użyte w polskiej wersji "buraki" mają znacznie mniej uroku), a skończywszy na odkryciu bardziej melancholijnego oblicza Juliana, jego obecność czyni lepszą nawet najzwyklejszą scenę. Tym bardziej przykro się robi, widząc, jak szybko musimy się z nim pożegnać.
Nie ma w tym co prawda nic szczególnie zaskakującego – tak kończą tutaj wszyscy bohaterowie, którzy nie są Darylem lub Carol – ale w tym przypadku jest wyjątkowo żal. Nawet wiedząc, że powód jest całkiem prozaiczny (Merchant był dostępny tylko na jeden odcinek), wciąż wielka szkoda, że nie zobaczymy więcej jego interakcji z naszymi bohaterami, które ze względu na różnice kulturowe czy charakterologiczne zapowiadały się bardzo ciekawie.
The Walking Dead: Daryl Dixon zmierza do Hiszpanii
Zamiast nich w dalszej części sezonu czekają nas jednak innego rodzaju atrakcje, w zupełnie innych okolicznościach przyrody. Jako się rzekło, Darylowi i Carol z pomocą Juliana udało się zgodnie z planem opuścić Wielką Brytanię, natomiast już nie całkiem zgodnie z planem wylądowali oni na hiszpańskim wybrzeżu Costa da Morte. Nazwa oznacza dosłownie "Wybrzeże Śmierci" i choć odnosi się nie do apokalipsy, lecz do zatopionych u brzegu statków, idę o zakład, że zobowiązuje także w serialowym wydaniu.
Zresztą nie trzeba do tego szklanej kuli, bo już pierwsze sygnały w rodzaju schwytanych w pułapki szwendaczy, czy groźnie wyglądających tubylców, jasno wskazują, że bohaterowie lada moment wpakują się w kolejną niebezpieczną aferę. Zobaczymy, na czym dokładnie będzie ona polegać, licząc, że słowa showrunnera Davida Zabela o czerpaniu garściami ze spaghetti westernów nie okażą się obietnicami bez pokrycia. Na ten moment zarówno dalsza część sezonu, jak i sama Hiszpania stanowią jednak tajemnicę.
The Walking Dead: Daryl Dixon sezon 3 – co dalej?
Cokolwiek przyszykowano dla bohaterów dalej, nie mam natomiast wątpliwości, że nie zabraknie w tym miejsca na ich osobistą relację, która od czasu dołączenia Carol do Daryla stanowi emocjonalny środek ciężkości opowieści. Na pewno kontynuowany będzie wątek odpuszczania przeszłości i godzenia się z utratą bliskich (co sygnalizuje m.in. otwarcie sezonu od cytatu z "Requiem za przyjaciółkę" R.M. Rilkego), choć osobiście mam nadzieję, że twórcy skupią się bardziej na teraźniejszości. Premierowy odcinek pokazał, że w błahych rozmowach o trwaniu mimo przeciwności jest więcej mocy, niż we wszystkich starciach z wrogami razem wziętych, a najlepiej świadczy o tym pewna bardzo istotna puszka z parówkami.
Oczywiście akcji już teraz nie brakuje i nie będzie brakować później. Czy to z uwagi na coraz efektowniej ucharakteryzowanych umarlaków (wrażenie w premierze robiły zwłaszcza te "zarośnięte" londyńskie), czy jeszcze nieznanych żyjących, Daryl i Carol niewątpliwie nie będą narzekać na nudę. Gorzej z widzami, bo w tym względzie już poprzedni sezon miał spore deficyty, więc obawy o jakość wiodących fabularnych motywów są uzasadnione. Na razie pozostaje mieć nadzieję, że hiszpańskie postapo okaże się ciekawsze od francuskiego, a całość nie będzie się opierać wyłącznie na sztucznie wywoływanych obawach o los bohaterów.
Z nimi wszak wiemy, że spotkamy się ponownie jeszcze raz – prace nad 4. sezonem już trwają, a po nim "Daryl Dixon" ma się zakończyć. Kwestię jakichkolwiek ostatecznych rozstrzygnięć trzeba więc przesunąć na kolejną serię, w tej licząc po prostu na to, że położy ona solidne fundamenty pod niezapomniany finał. No i pozwoli zapomnieć o zbyt szybkim pozbawieniu nas Juliana, a wraz z nim możliwości zobaczenia brytyjskiej królowej jako zombie.