"Ród Guinnessów" – jak naprawdę zmarł patriarcha słynnej rodziny? Oto co wiemy o tej postaci z historii
Wiele rzeczy w serialowym "Rodzie Guinnessów" to wymysł twórców, niemniej w projekcie Stevena Knighta nie brakuje też elementów wziętych z biografii jednej z najbardziej znanych irlandzkich familii. Jak to było ze śmiercią patriarchy?
Początek serialu "Ród Guinnessów" to śmierć patriarchy Benjamina Lee Guinnessa, która uruchamia fabułę projektu Netfliksa autorstwa Stevena Knighta ("Peaky Blinders"). Ten element historii wzięto bezpośrednio z historii. Jak zatem było naprawdę?
Ród Guinnessów – jak zmarł patriarcha rodziny?
Tak jak pokazano to w serialu, sir Benjamin Lee Guinness zmarł w 1868 roku, co uruchomiło potyczki jego dzieci w związku z kwestią sukcesji rodzinnego przemysłu browarniczego. Historia nie dysponuje jednak dokładnymi danymi dotyczącymi odejścia irlandzkiego przedsiębiorcy. Wiemy jedynie, że Guinness odszedł nagle z nieznanych bliżej przyczyn.
Winą takiego stanu rzeczy jest oczywiście stan ówczesnej XIX-wiecznej medycyny, który z dużym prawdopodobieństwem nie pozwolił na ustalenie dokładnej przyczyny śmierci Guinnessa. Należy jednak odnotować, że cieszący się ogromnym majątkiem Irlandczyk przeżył aż 69 lat, co na tamtejsze czasy jest wynikiem godnym podziwu (nie od dziś wiadomo, że długowieczność jest wprost proporcjonalna do grubości portfela).
XIX-wieczna Irlandia to w końcu okres, w którym średnia wieku wynosiła ok. 40 lat. Był to wyjątkowo burzliwy czas w historii tego kraju, naznaczony m.in. klęską głodową z lat 40. (populacja Irlandii zmniejszyła się wówczas o 20%, a sam kraj opuściło ok. 2 miliony mieszkańców) czy intensyfikacją ruchu na rzecz niepodległości i autonomii państwa, co rónież zostało przedstawione w "Rodzie Guinnessa".
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o nowym serialu Netfliksa, koniecznie sprawdźcie nasze wyjaśnienie zakończenia "Rodu Guinnessów" i jak ma się ono do faktów historycznych. Na koniec zerknijcie też, jak podobała nam się debiutancka seria odcinków: Ród Guinnessów – recenzja serialu.