"To: Witajcie w Derry" – Stephen King miał nietypową radę dla twórców serialu. Padły niecenzuralne słowa
Karol Urbański
9 października 2025, 13:01
"To: Witajcie w Derry" powstawało pod specjalnym nadzorem autora książkowego pierwowzoru. Filmowcy regularnie informowali Stephena Kinga o przebiegu prac, co czasem skutkowało zaskakującymi wnioskami z jego strony.
"To: Witajcie w Derry" powstawało pod specjalnym nadzorem autora książkowego pierwowzoru. Filmowcy regularnie informowali Stephena Kinga o przebiegu prac, co czasem skutkowało zaskakującymi wnioskami z jego strony.
Premiera "To: Witajcie w Derry" na HBO i HBO Max już za chwilę (27 października). Wszystko wskazuje na to, że szykuje się prawdziwa gratka dla fanów Stephena Kinga. Co ciekawe, autor miał swój udział w powstawaniu serialu jako konsultant. Sprawdźcie, jaką radę miał dla filmowców legendarny autor.
To: Witajcie w Derry – Stephen King miał radę dla twórców
Za stworzenie serialu "To: Witajcie w Derry" odpowiadają m.in. Andy Muschietti i Barbara Muschietti, którzy pracowali razem nad kinowymi filmami z serii. W rozmowie z "SFX Magazine" filmowcy podzielili się pewną intrygującą radą, którą miał dla nich Stephen King w kwestii czasu akcji telewizyjnej adaptacji jego kultowej książki. Rzućcie okiem, o co chodzi.
— [Lata 60.] to dla Stephena bardzo szczególny okres, ponieważ był wtedy dzieckiem. On ma wiele spostrzeżeń na temat tamtych czasów, a jego przemyślenia i komentarze dotyczą jego doświadczeń z dzieciństwa. Nie tylko jako autora książki – w naszych rozmowach pojawia się wiele szczegółów, o których nie dowiesz się, jeśli nie masz do czynienia z kimś, kto należy do tamtego pokolenia.
Jednym z najbardziej wyjątkowych momentów, jakie mieliśmy podczas tych wszystkich wydarzeń, był mail od Steve'a, w którym napisał: "cóż, kiedy byliśmy dziećmi, nie używaliśmy zbyt często słowa "ku*wa" [oryg. "f*ck"]. Właściwie to jeśli ktoś powiedział f*ck albo f*cking w obecności innych osób, mógł spodziewać się, że zostanie zbity". Dostaliśmy więc całego maila na temat słowa "f*cking", ponieważ w naszych filmach pojawia się oczywiście wiele przekleństw – wspominał Andy Muschietti.
Producentka, a zarazem siostra reżysera, Barbara Muschietti, dodała, że chęć pomocy Kinga przy projekcie wynikała z jego sympatii do filmów, które stworzyli wraz z bratem przed laty. Twórczyni wspomniała również o tym, że autor z dużym entuzjazmem przyjął wszelkie nowości dodane do serialu, takie jak choćby nowych bohaterów.
— [On] jest wielkim wsparciem dla serialu i naprawdę kocha te filmy. Daje nam dużo swobody i jest bardzo entuzjastyczny, za każdym razem gdy pokazujemy mu nowe postacie czy nowe historie. Jest niesamowity. To naprawdę ogromna przyjemność – podsumowała.
Tym razem do Maine zawitamy w roku 1962, czyli na 27 lat przed wydarzeniami z filmów. Zobaczymy grupkę dzieciaków, które będą musiały mierzyć się ze złem: tym, które zalęgło się w kanałach miasteczka, i tym znacznie sobie bliższym – związanym z przemocą domową, prześladowaniami i rasizmem. W międzyczasie nasi bohaterowie spróbują odnaleźć zaginionego kolegę, co poprowadzi ich do spotkania twarzą w twarz z upiorem.
Co ciekawe, Stephen King widział "To: Witajcie w Derry" i wydał już nawet werdykt – sprawdźcie, czy mu się podobało. W obsadzie serialu są m.in. Taylour Paige ("Chirurdzy"), Chris Chalk ("Perry Mason"), James Remar ("Dexter"), Jovan Adepo ("Problem trzech ciał"), Madeleine Stowe ("Zemsta"), a także Bill Skarsgård jako klaun Pennywise.