Po co trzy części finału "Stranger Things"? Okazuje się, że jest dobry powód – tłumaczą go twórcy
Jacek Werner
6 listopada 2025, 13:01
Netflix będzie dawkował nam ostatnie spotkanie z ekipą z Hawkins, a jeżeli dumacie nad tym, czemu 5. sezon "Stranger Things" podzielono aż na trzy części, to powód właśnie podano. Od kiedy twórcy hitu mieli ten plan?
Netflix będzie dawkował nam ostatnie spotkanie z ekipą z Hawkins, a jeżeli dumacie nad tym, czemu 5. sezon "Stranger Things" podzielono aż na trzy części, to powód właśnie podano. Od kiedy twórcy hitu mieli ten plan?
Pierwsza z trzech części 5. sezonu "Stranger Things" zadebiutuje na Netfliksie już w tym miesiącu, ale na kolejne dwie trzeba będzie czekać. Okazuje się, że twórcy od bardzo dawna znali plan dystrybucyjny – i zbudowali na nim całą konstrukcję finałowej wizyty w Hawkins.
Stranger Things sezon 5 – po co aż trzy części finału?
Cztery odcinki wyjdą 27 listopada, trzy odcinki – 26 grudnia, wielki finał – w Nowy Rok, czyli 1 stycznia. Tak Netflix rozplanował 5. sezon "Stranger Things", a Matt i Ross Dufferowie wiedzieli o tym grafiku na długo przed wejściem na plan ostatniego spotkania z obrońcami małego miasteczka w Indianie. Z wywiadu dla GamesRadar dowiedzieliśmy się, że cała sytuacja potoczyła się zupełnie inaczej od przygotowań 4. sezonu.
— [Przy 4. sezonie] nie była to ani wina Netfliksa, ani kogokolwiek innego. Trwała pandemia i podjęliśmy decyzję o podzieleniu sezonu, by część odcinków pokazać wcześniej. Tym razem wiedzieliśmy o podziale – i będą to tak naprawdę dwie połowy. Cześć pierwsza będzie samodzielnym megafilmem. Ma własną kulminację – tłumaczył Ross Duffer.

Co ciekawe, to właśnie "finał" pierwszej części 5. sezonu "Stranger Things" nastręczył twórcom największych trudności. Współtwórca serialu przyznał, że zobaczymy w nim sceny, które były najcięższe do wykonania od strony technicznej.
— 4. odcinek był największym wyzwaniem z jakim się kiedykolwiek mierzyliśmy – uwzględniając finał [całego serialu]. Aczkolwiek, od strony emocji, to właśnie finał był najtrudniejszy. Nie jestem stwierdzić, jak wiele razy zdarzało mi się płakać, a nie płaczę zbyt wiele – poza oglądaniem filmów Pixara.
Z wypowiedzi Duffera wynika zatem, że za pocięciem 5. sezonu "Stranger Things" stoi wyraźna wizja twórców hitowego dreszczowca – i bohaterów serialu pożegnamy dokładnie w takiej formie w jakiej by sobie też życzyli. W USA zaplanowano nawet specjalne pokazy kinowe ostatniego odcinka hitu – pozostaje wyczekiwać, czy w Polsce streamer potraktuje widzów tak samo.
Warto dodać, że o trzech "aktach" finału "Stranger Things" pochlebnie mówił i Gaten Matarazzo, który gra Dustina. Aktor twierdził, że pogrupowanie odcinków zwiększy zaangażowanie widzów w ostatnią odsłonę hitu – na wzór historycznych telewizyjnych finałów.
— Cieszę się, że wypuszczają to partiami w kilku terminach premier. Myślę, że to sprawi, że widzowie będą przez dłuższy czas zaangażowani w serial, czego obecnie w erze streamingu raczej się nie spotyka. Tęsknię za czasami, gdy co tydzień wychodziły odcinki "Gry o tron" i "Breaking Bad" i za zaangażowaniem w sieci, rozmowami ze znajomymi i wspólnym oglądaniem.
Akcja finałowej serii dzieje się w 1987 roku. Otwierające się bramy sprawiają, że całe Hawkins drży ze strachu. Nasi bohaterowie mają teraz tylko jeden cel – znaleźć i zlikwidować Vecnę. Ten jednak zniknął i nikt nie wie, gdzie jest i co planuje. Jakby tego było mało, władze obłożyły miasteczko kwarantanną i otoczyły wojskiem. Tutaj możecie zobaczyć zwiastun 5. sezonu "Stranger Things". Tu sprawdzicie z kolei, w jakich okolicznościach wróci kultowa bohaterka z 1. sezonu.