HITY TYGODNIA
Hity tygodnia tym razem wygrywają "Wikingowie" - ale "Grze o tron" niewiele zabrakło, aby ich pokonać. Na trzecim miejscu "Dolina Krzemowa".
1. "Wikingowie" (3x09 - "Breaking Point")
Mara: Co tam Paryż, co tam nadziewanie wikingów na wielki walec, to chrzest Ragnara miał w sobie coś magicznego i niedającego zapomnieć o odcinku.
2. "Gra o tron" (5x01 - "The Wars to Come")
Meg: Wszyscy bohaterowie muszą zmierzyć się z niedawnymi wydarzenia. W Królewskiej Przystani pożegnano Tywina, o którego śmierć Cersei obwinia Jamiego. Tyrion dzięki pomocy Varysa szczęśliwie uciekł i zamierza udać się do Daenerys. Młoda królowa wciąż musi radzić sobie z niezadowoleniem podbitych nacji, które przybiera coraz ostrzejsze formy. Brienne nadal zamierza odnaleźć Sansę, która wraz z Littegingerem całkiem nieźle sobie radzi. Jon musi się zmierzyć z niechęcią wyżej postawionych członków Nocnej Straży i konsekwencjami pomocy Stannisa.
3. "Dolina Krzemowa" (2x01 - "Sand Hill Shuffle")
Ola: Takie cudowne wyżyny absurdu, że tlenu brakuje tylko w Silicon Valley. Napisali i odegrali wszystko tak, że śmiałam się jak fretka z rozmowy o śmierci Petera.
"Outlander" (1x10 - "By the Pricking of My Thumbs")
Ola: Emocje nie galopowały i nie wyskakiwały z ekranu jak tydzień temu, ale rozbieg pod czarownicowy proces wyszedł przepyszny. I ile można pisać - gra pysznie drugi i trzeci plan, otoczka, muzyka, kostiumy - więcej, chcę więcej.
"Daredevil" (sezon 1)
Nessi: Te 13 odcinków z Mattem Murdockiem było jak 13-godzinny film. Był czas na poznanie bohatera, na poznanie jego rozterek, dylematów, historii, był czas na zaprzyjaźnienie się z nim (i z jego przyjaciółmi) i na znienawidzenie jego wrogów (ale też nie do końca, bo Wilson Fisk to skomplikowana i wielowymiarowa postać). Był czas na patrzenie na jego porażki, na podziwianie go w scenach walki. Serial nie ustrzegł się kilku wad - niektóre sceny wydawały mi się zbyt przegadane, trochę za mało mitologii MCU i żałuję, że tak mało mieliśmy konfrontacji Fisk (Kingpin) vs. Matt (Daredevil), ale wierzę, że przyjdzie na to czas w kolejnym sezonie (który powstanie, prawda?). Plus za mroczny klimat, brutalność, niewymuszony humor i dojrzałość. I za obsadę, szczególnie za Charliego Coxa i Vincenta D'Onofrio.
"Veep" (4x01 - "Joint Session")
Nessi: "Live long and fuck off" - czyli Selina i jej orszak wrócili, w dodatku do nowej, prezydenckiej rzeczywistości. I z jednej strony nic nie jest takie samo, o czym boleśnie przekonuje się choćby Gary, a z drugiej - wszystko jest po staremu: wpadka goni wpadkę, małe wypadki przy pracy zamieniają się w katastrofę na skalę co najmniej krajową, a wszystko to okraszone jest jeszcze bardziej zabawnymi (i kąśliwymi!) tekstami. "Veep" w premierze 4. sezonu pokazuje, że to nadal potrafi obnażyć realia współczesnej polityki, popkultury, USA, historii czy po prostu ludzkiej natury w sposób brutalnie szczery. I przezabawny.
"Poldark" (1x06 - "Episode 6")
MELANIA: Może nie jest to najbardziej odkrywczy serial sezonu. Ale mimo to jestem w nim po uszy zakochana. Najlepsze zalety serialu? Po pierwsze - Aidan Turner. Po drugie - Kornwalia. Po trzecie - kostiumy i scenografia. Czasami trzeba obejrzeć coś, co nie jest tzw. wysoką kulturą, zwłaszcza jak człowiekowi jest źle i smutno.
"The Americans" (3x12 - "I Am Abassin Zadran")
K4sia: Powtórzę na Internetem - poor Martha! Dokładnie trzy razy żegnałam ją w tym odcinku. Współczułam jej gdy rozmawiała przez telefon z rodzicami, a ostatnia scena po prostu zmiażdżyła wszystko. Jej reakcja na ujawnienie się Phillipa i widok jej twarzy łamał serce. Aha, i jeszcze "przemowa", jaką dał Abassin Zadran w samochodzie do Phillipa i Elizabeth - jaką niesamowitą miała ona siłę, czuć było moc tego człowieka.
"Żona idealna" (6x19 - "Winning Ugly")
Ola: Chaos w bałaganie i rozedrganiu fabularnym zakończony bombą atomową, której NIKT nie przewidział... "The Good Wife" po raz kolejny prezentuje arcymistrzowski poziom, pokazując nam przy okazji brudne smaczki polityki.